Najpilniejsze są zakupy nowych śmigłowców i okrętów.
Marynarka Wojenna jest
najbardziej zaniedbanym sektorem sił zbrojnych w Wojsku Polskim. Jeżeli
decyzje modernizacyjne, które pozwolą rozpocząć budowę nowych okrętów
i pozyskać śmigłowce, nie zostaną szybko podjęte, to zdolności
operacyjne i przemysłowe zostaną utracone – przekonują eksperci.
Konieczny jest zakup śmigłowców do zwalczania okrętów podwodnych z opcją
wykonywania misji poszukiwawczych i ratunkowych (SAR – search and
rescue – red.). Modernizacja wyposażenia MW jest konieczna, żeby
zapewnić bezpieczeństwo militarne i cywilne na Bałtyku.
– Stulecie
Marynarki Wojennej to niestety pesymistyczne święto. Sytuacja zarówno
floty Marynarki Wojennej, jak i przemysłu stoczniowego jest zła.
Programy, które są wstrzymane bądź opóźnione, cały czas czekają na
realizację. Największą bolączką MW jest brak decyzji w strategicznych
programach takich jak Orka, zakup śmigłowców na potrzeby MW, zarówno do
zwalczania okrętów podwodnych oraz SAR – ocenia w rozmowie
z agencją informacyjną Newseria Biznes Jędrzej Graf z Defence24 podczas
debaty toczącej się podczas Balt Military Expo w Gdańsku.
Eksperci
podkreślają, że opóźnienia w programach modernizacyjnych Marynarki
Wojennej już stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Bez
odpowiedniego sprzętu siły zbrojne nie będą mogły reagować na incydenty
naruszania wód terytorialnych. W maju tego roku na polskim wybrzeżu
znaleziono pociski sygnalizacyjne wystrzelone z rosyjskich okrętów.
Jeśli sytuacja się nie zmieni, takie zdarzenia mogą się powtarzać.
– Wieloletnie
zaniedbania dotyczące MW powodują, że dzisiaj zarówno zdolności
zwalczania okrętów podwodnych, jak i zdolności ratownictwa morskiego są
coraz bardziej ograniczone. Jeżeli nie zostaną podjęte szybkie decyzje,
to Polska utraci je całkowicie – przestrzega Jędrzej Graf.
Opóźnienia
w programach Orka, Miecznik, Czapla, Płomykówka sprawiły, że na polu
zwalczania okrętów podwodnych sytuacja jest wyjątkowo trudna, a polska
marynarka praktycznie utraciła jakiekolwiek możliwości reagowania.
Obecnie
polska marynarka ma na wyposażeniu trzy okręty nawodne, trzy okręty
podwodne, jeden samolot An-28B1RM Bis oraz cztery śmigłowce SH-2G
i osiem Mi-14PŁ, które mogą zwalczać okręty podwodne. W przypadku
Mi-14PŁ mają być prowadzone prace remontowe, jednak i tak będą mogły być
użytkowane najpóźniej do 2021 roku.
W
ramach postępowania, które toczy się od ubiegłego roku, MON zamierza
wyłonić dostawcę nowych śmigłowców dla Marynarki Wojennej przeznaczonych
do zwalczania okrętów podwodnych, z jednoczesną zdolnością prowadzenia
misji ratowniczych na morzu.
– W
pierwszej kolejności musimy się skupić na śmigłowcach do zwalczania
okrętów podwodnych, w drugiej kolejności zwiększyć liczbę i polepszyć
jakość eksploatacji śmigłowców ratowniczych. Jeżeli te dwa kierunki
utrzymamy w gotowości, to spełnimy zadania, jakie stoją przed Marynarką
Wojenną –przekonuje kmdr rez. Zbigniew Smolarek.
W
postępowaniu na śmigłowce morskie uczestniczą konsorcjum Airbus
Helicopters i Heli Invest ze śmigłowcem H225M Caracal oraz należące do
koncernu Leonardo Helicopters zakłady WSK PZL-Świdnik z AW101.
Eksperci
podkreślają, że o ile Caracal jest sprawdzonym w służbie śmigłowcem, to
nie ma wersji do zwalczania okrętów podwodnych. Z kolei AW101 to
największy śmigłowiec opracowany i produkowany w Europie, sprawdzony
wielokrotnie w warunkach bojowych i będący na wyposażeniu m.in.
Królewskiej Marynarki Wielkiej Brytanii oraz Danii, Norwegii, Włoch,
Portugalii, Japonii i Kanady. Ma trzy silniki, zasięg wynoszący ponad
1,3 tys. km, który pozwala na prowadzenie długotrwałych akcji
i doświadczenie w misjach z zakresu zwalczania nawodnych i podwodnych
zagrożeń na morzu.
– Ze względu na
to, że mam olbrzymi szacunek do brytyjskich marynarzy i znając ich
doświadczenia, przychylam się do śmigłowca AW101, który jest dedykowany
na Morze Północne, czyli trudne morze, bardzo podobne do Bałtyku, jak
również przeszedł już całą drogę rozwoju, od Mk1 do Mk4. W tym
kryptonimie Merlin zawiera się marzenie moich młodych kolegów – mówi kmdr rez. Zbigniew Smolarek.
– AW101
jako jedyny w klasie ma trzy a nie dwa silniki, co pozwala mu na bardzo
długotrwałe loty, trwające nawet do 5,5 godz. W akcjach zwalczania
okrętów podwodnych i poszukiwawczych Marynarka Wojenna potrzebuje
maszyny wytrzymałej, zdolnej do długotrwałej misji. To kwestia zarówno
zasięgu, jak i czasu pozostawania w gotowości, żeby odpowiednio wykrywać
i zwalczać okręty podwodne przeciwnika. To śmigłowiec na tyle duży
i pojemny, że można dzięki niemu realizować także funkcje
poszukiwawczo-ratownicze na polu walki, bo takie jest wymaganie MON
i Marynarki Wojennej – wymienia Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters.
Sam
zakup nowych śmigłowców to jednak za mało. Zdaniem ekspertów resort
powinien planować ich nabycie jednocześnie z okrętami, z których mogłyby
startować śmigłowce. Obecnie polska marynarka ma trzy okręty do
zwalczania okrętów podwodnych, są jednak przestarzałe i mają małą
wartość bojową.
– Nie warto
kupować śmigłowców pokładowych w sytuacji, kiedy jeszcze nie ma okrętów
z lądowiskami. Apeluję do decydentów o analizę, jakie śmigłowce na tych
okrętach powinny się znaleźć i aby realizować oba zakupy łącznie.
Rozdzielone zakupy powodują różnego rodzaju ryzyka i niekorzystne
rozstrzygnięcia – podkreśla Krzysztof Krystowski.
Mówi:Jędrzej Graf, Defence24
Krzysztof Krystowski, wiceprezes zarządu Leonardo Helicopters
Żródło: newseria.pl